Miłość cz2

Zaczęłam jakiś czas temu temat innej miłości a dziś ciąg dalszy moich przemyśleń
Chorobliwa miłość rodzicielska !

Niektórzy rodzice nie potrafią pogodzić się z faktem, że ich dziecko stało się dorosłym człowiekiem i trzymają je na uczuciowej pępowinie niczym na smyczy. Bywa też, że wtrącają się w życie nowej rodziny, wymagając podporządkowania i postępowania według ich instrukcji. Zasypują złotymi radami na temat wychowania dzieci, spędzania wolnego czasu, zakupów, urządzenia mieszkania, wpadają bez zapowiedzi w odwiedziny. Znosimy to wszystko w milczeniu, nie chcąc urazić rodziców, których przecież kochamy. Z drugiej strony denerwujemy się, jakim prawem ingerują w nasze dorosłe życie.
Wielu rodziców ma problemy ze sobą oraz z właściwym zrozumieniem swojej roli. - Nie wiedzą o tym i nie potrafią pogodzić się z tym, że rodzicielstwo polega na wychowaniu dziecka tak, aby mogło samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie, stworzyć własną rodzinę. Zwykle toksyczni rodzice to osoby, którymi kieruje egoizm, niezaspokojone potrzeby, np. nie układa im się w związku, nieuzasadnione lęki i dlatego chcą zachować dziecko przy sobie, są zaborczy, manipulują całą rodziną. Najczęściej żyją złudzeniami, że są posiadaczami jedynej właściwej recepty na życie!
W zyciu kazdego z nas przychodzi moment, w którym rodzice staja sie tylko ludźmi.
Jako małe dzieci-są dla nas osobami od których przejmujemy wzorce, pokazują nam świat, tłumaczą jak stawiać pierwsze kroki na niepewnym grunie jakim jest zycie.
Niektórzy rodzice mniej lub bardziej wywiązują sie ze swoich obowiązków. Sa też tacy którzy tak bardzo się w nich zatracają, ze zapominają nawet o prawdziwym celu swoich działań czyli o swoich pociechach. Są również rodzice, którzy pragną ochronic swoje dziecko prze wszystkimi zagrożeniami tego swiata i wobec tego ograniczają ich wolności.
Takie rzeczy ciężko do nas docierają. Do mnie też długo to docierało, ale teraz widzę, ze oni również jak ja popelniają błędy i nie są nieomylni. Moi rodzice stanowią cudowne małzeństwo, wychowali mnie jak najlepiej potrafili dokładając do tego wszelkich starań. Nigdy niczego mi nie brakowało, może oprócz ciepła ojcowskiego, kiedy to tata przesiadywal do wieczora w pracy, jednak zrozumiał ze to do niczego nie prowadzi i naprawił ten błąd. Problem moich rodziców polega własnie na tym, ze trzymają mnie pod kloszem. Za wszelką cene staraja się abym, chociaż uczą mnie odpowiedzialności i dają nowe obowiazki, pozostała dzieckiem.
Może nie powinnam miec do nich o to pretensji, bo robią to bezwiednie, jakby odruchowo i dla mojego szczęscia. Mimo wszystko wcale nie jest tak jak byc powinno. Próbuję im to wytłumaczyć, ale oni tylko mówia: " Przezywasz okres buntu!" Bzdura! Jestem wciąż tą samą Weroniką, tylko rozumiem wiecej! Może zbyt wiele niż by chcieli?! Moze próbuję im wytłumaczyc coś o czym oni nie chcą miec pojecia...
Nie wiem... Nigdy nie sprawiałam problemów wychowawczych. To rodzice sami je sobie stwarzali, wymyslając sobie historie ze mną z piwem w reku, potem jako naiwną dziewczynkę ze starszym facetem, jako imprezowiczkę itd. Nigdy nikim takim nie bylam. Zawsze wypełniałam swoje obowiazki aby odwdzieczyś im za ich dobroć, za miłosć jaką mnie otoczyli... Ale teraz czuję, że ta miłość mnie osacza...


Czytaj więcej na http://www.styl.pl/wizytowka-podwojne-zycie-weroniki/wpis-milosc-rodzicielska-rzecz-piekna-i-straszna,nId,25633?gclid=CJe9yvfe074CFYsfwwodKmUACw&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
W zyciu kazdego z nas przychodzi moment, w którym rodzice staja sie tylko ludźmi.
Jako małe dzieci-są dla nas osobami od których przejmujemy wzorce, pokazują nam świat, tłumaczą jak stawiać pierwsze kroki na niepewnym grunie jakim jest zycie.
Niektórzy rodzice mniej lub bardziej wywiązują sie ze swoich obowiązków. Sa też tacy którzy tak bardzo się w nich zatracają, ze zapominają nawet o prawdziwym celu swoich działań czyli o swoich pociechach. Są również rodzice, którzy pragną ochronic swoje dziecko prze wszystkimi zagrożeniami tego swiata i wobec tego ograniczają ich wolności.
Takie rzeczy ciężko do nas docierają. Do mnie też długo to docierało, ale teraz widzę, ze oni również jak ja popelniają błędy i nie są nieomylni. Moi rodzice stanowią cudowne małzeństwo, wychowali mnie jak najlepiej potrafili dokładając do tego wszelkich starań. Nigdy niczego mi nie brakowało, może oprócz ciepła ojcowskiego, kiedy to tata przesiadywal do wieczora w pracy, jednak zrozumiał ze to do niczego nie prowadzi i naprawił ten błąd. Problem moich rodziców polega własnie na tym, ze trzymają mnie pod kloszem. Za wszelką cene staraja się abym, chociaż uczą mnie odpowiedzialności i dają nowe obowiazki, pozostała dzieckiem.
Może nie powinnam miec do nich o to pretensji, bo robią to bezwiednie, jakby odruchowo i dla mojego szczęscia. Mimo wszystko wcale nie jest tak jak byc powinno. Próbuję im to wytłumaczyć, ale oni tylko mówia: " Przezywasz okres buntu!" Bzdura! Jestem wciąż tą samą Weroniką, tylko rozumiem wiecej! Może zbyt wiele niż by chcieli?! Moze próbuję im wytłumaczyc coś o czym oni nie chcą miec pojecia...
Nie wiem... Nigdy nie sprawiałam problemów wychowawczych. To rodzice sami je sobie stwarzali, wymyslając sobie historie ze mną z piwem w reku, potem jako naiwną dziewczynkę ze starszym facetem, jako imprezowiczkę itd. Nigdy nikim takim nie bylam. Zawsze wypełniałam swoje obowiazki aby odwdzieczyś im za ich dobroć, za miłosć jaką mnie otoczyli... Ale teraz czuję, że ta miłość mnie osacza...


Czytaj więcej na http://www.styl.pl/wizytowka-podwojne-zycie-weroniki/wpis-milosc-rodzicielska-rzecz-piekna-i-straszna,nId,25633?gclid=CJe9yvfe074CFYsfwwodKmUACw&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
W zyciu kazdego z nas przychodzi moment, w którym rodzice staja sie tylko ludźmi.
Jako małe dzieci-są dla nas osobami od których przejmujemy wzorce, pokazują nam świat, tłumaczą jak stawiać pierwsze kroki na niepewnym grunie jakim jest zycie.
Niektórzy rodzice mniej lub bardziej wywiązują sie ze swoich obowiązków. Sa też tacy którzy tak bardzo się w nich zatracają, ze zapominają nawet o prawdziwym celu swoich działań czyli o swoich pociechach. Są również rodzice, którzy pragną ochronic swoje dziecko prze wszystkimi zagrożeniami tego swiata i wobec tego ograniczają ich wolności.
Takie rzeczy ciężko do nas docierają. Do mnie też długo to docierało, ale teraz widzę, ze oni również jak ja popelniają błędy i nie są nieomylni. Moi rodzice stanowią cudowne małzeństwo, wychowali mnie jak najlepiej potrafili dokładając do tego wszelkich starań. Nigdy niczego mi nie brakowało, może oprócz ciepła ojcowskiego, kiedy to tata przesiadywal do wieczora w pracy, jednak zrozumiał ze to do niczego nie prowadzi i naprawił ten błąd. Problem moich rodziców polega własnie na tym, ze trzymają mnie pod kloszem. Za wszelką cene staraja się abym, chociaż uczą mnie odpowiedzialności i dają nowe obowiazki, pozostała dzieckiem.
Może nie powinnam miec do nich o to pretensji, bo robią to bezwiednie, jakby odruchowo i dla mojego szczęscia. Mimo wszystko wcale nie jest tak jak byc powinno. Próbuję im to wytłumaczyć, ale oni tylko mówia: " Przezywasz okres buntu!" Bzdura! Jestem wciąż tą samą Weroniką, tylko rozumiem wiecej! Może zbyt wiele niż by chcieli?! Moze próbuję im wytłumaczyc coś o czym oni nie chcą miec pojecia...
Nie wiem... Nigdy nie sprawiałam problemów wychowawczych. To rodzice sami je sobie stwarzali, wymyslając sobie historie ze mną z piwem w reku, potem jako naiwną dziewczynkę ze starszym facetem, jako imprezowiczkę itd. Nigdy nikim takim nie bylam. Zawsze wypełniałam swoje obowiazki aby odwdzieczyś im za ich dobroć, za miłosć jaką mnie otoczyli... Ale teraz czuję, że ta miłość mnie osacza...

Dostosuj rozmiar tekstu:

Wasze komentarze (2)

Dodaj komentarz
audir
~audir -

Myślę,że jesteś bardzo surowa dla Twoich rodziców. Kochają Cię i martwią się o Ciebie ... to takie absolutnie normalne ..a te wizje to jak zły sen ... czasem też budze się z krzykiem i dziękuję światu,k że to był tylko sen ... pamietaj,że kiedyś i Ty będziesz mamą i chociaż to absurdalne /ja tez nie wierzyłam/ będziesz przejmować się każdym krokiem swojej pociechy, bez względu na jej wiek ... bo kochający nas rodzice uwielbiahją w nas rzeczy dobre i podświadomie próbują nas chronić przed złem , chociaż w śmieszny sposób potem uwidaczniają te swoje obawy ...


Czytaj więcej na http://www.styl.pl/wizytowka-podwojne-zycie-weroniki/wpis-milosc-rodzicielska-rzecz-piekna-i-straszna,nId,25633?gclid=CJe9yvfe074CFYsfwwodKmUACw&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
W zyciu kazdego z nas przychodzi moment, w którym rodzice staja sie tylko ludźmi.
Jako małe dzieci-są dla nas osobami od których przejmujemy wzorce, pokazują nam świat, tłumaczą jak stawiać pierwsze kroki na niepewnym grunie jakim jest zycie.
Niektórzy rodzice mniej lub bardziej wywiązują sie ze swoich obowiązków. Sa też tacy którzy tak bardzo się w nich zatracają, ze zapominają nawet o prawdziwym celu swoich działań czyli o swoich pociechach. Są również rodzice, którzy pragną ochronic swoje dziecko prze wszystkimi zagrożeniami tego swiata i wobec tego ograniczają ich wolności.
Takie rzeczy ciężko do nas docierają. Do mnie też długo to docierało, ale teraz widzę, ze oni również jak ja popelniają błędy i nie są nieomylni. Moi rodzice stanowią cudowne małzeństwo, wychowali mnie jak najlepiej potrafili dokładając do tego wszelkich starań. Nigdy niczego mi nie brakowało, może oprócz ciepła ojcowskiego, kiedy to tata przesiadywal do wieczora w pracy, jednak zrozumiał ze to do niczego nie prowadzi i naprawił ten błąd. Problem moich rodziców polega własnie na tym, ze trzymają mnie pod kloszem. Za wszelką cene staraja się abym, chociaż uczą mnie odpowiedzialności i dają nowe obowiazki, pozostała dzieckiem.
Może nie powinnam miec do nich o to pretensji, bo robią to bezwiednie, jakby odruchowo i dla mojego szczęscia. Mimo wszystko wcale nie jest tak jak byc powinno. Próbuję im to wytłumaczyć, ale oni tylko mówia: " Przezywasz okres buntu!" Bzdura! Jestem wciąż tą samą Weroniką, tylko rozumiem wiecej! Może zbyt wiele niż by chcieli?! Moze próbuję im wytłumaczyc coś o czym oni nie chcą miec pojecia...
Nie wiem... Nigdy nie sprawiałam problemów wychowawczych. To rodzice sami je sobie stwarzali, wymyslając sobie historie ze mną z piwem w reku, potem jako naiwną dziewczynkę ze starszym facetem, jako imprezowiczkę itd. Nigdy nikim takim nie bylam. Zawsze wypełniałam swoje obowiazki aby odwdzieczyś im za ich dobroć, za miłosć jaką mnie otoczyli... Ale teraz czuję, że ta miłość mnie osacza...


Czytaj więcej na http://www.styl.pl/wizytowka-podwojne-zycie-weroniki/wpis-milosc-rodzicielska-rzecz-piekna-i-straszna,nId,25633?gclid=CJe9yvfe074CFYsfwwodKmUACw&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Unknown

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

2 komentarze:

  1. Niektórzy z nudow się wtrącają :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Toksyczni rodzice też ranią, bo jak tu się od nich odciąć? Oby takich jak najmniej...

    OdpowiedzUsuń